I LO – Szkoła Ludzi z Pasją II
I LO – Szkoła Ludzi z Pasją II
CZŁOWIEK WIELU PASJI –
ŁUKASZ BOCHENEK
Brukowiec: Co kierowało Tobą przy wyborze profilu w liceum?
Łukasz: W liceum wybrałem profil matematyczno-fizyczny (inżynierski), gdyż najbardziej odpowiada on moim oczekiwaniom i liczę, że pomoże mi się dostać na wybraną uczelnię. Nie wiem, jaki kierunek wybiorę po ukończeniu liceum, ale sądzę, że będzie on powiązany z przedmiotami ścisłymi.
B.: Co jest Twoją pasją?
Ł.: Moją pasją jest muzyka. Gram na gitarze od ponad 10 lat oraz na pianinie od pięciu. Cały czas doskonalę swoje umiejętności w prywatnej szkole muzycznej. Ogromną radość sprawiają mi występy sceniczne oraz nagrania studyjne. Zajmuję się także komponowaniem muzyki do filmów, spektakli, reklam oraz aranżowaniem skomponowanej muzyki na orkiestrę smyczkową; z tym właśnie chciałbym wiązać swoją przyszłość.
B.: Od kiedy fascynuje Cię życie sceniczne?
Ł.: Moja „kariera” sceniczna rozpoczęła się w czerwcu 2012 roku, gdy pierwszy raz miałem okazję wystąpić na prawdziwej scenie przed liczną publicznością. Do marca 2016 roku współpracowałem z różnymi zespołami muzycznymi na większych i mniejszych scenach oraz pracowałem w studiach nagraniowych z naprawdę dobrymi muzykami. Pozwoliło mi to zdobyć bezcenne doświadczenie. W tym czasie udało mi się także zdobyć nagrody zarówno na szczeblu miejskim, wojewódzkim, jak i ogólnopolskim. W marcu 2016 r. zostałem zaproszony do zespołu Blunt Razor. Po niespełna roku współpracy z zespołem zdobyliśmy główną nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie SkodaAutoMuzyka. Było to dla mnie bardzo ważne wyróżnienie, w skład jury wchodzili: Katarzyna Nosowska, Maria Sadowska, Tomson i Baron oraz Dawid Podsiadło. Odbieranie nagrody twarzą w twarz z takimi gwiazdami było dla mnie ogromnym wyróżnieniem i na pewno zapamiętam je do końca życia. Parę miesięcy później zostaliśmy nominowani w plebiscycie portalu SoMusic w kategorii „Nadzieje 2017”. W okolicach czerwca 2017 roku powinna ukazać się płyta- składanka utworów wykonanych przez zwycięzców „Skody”. Do sierpnia planujemy wydać własną płytę EP.
B.: Jak dążysz do realizacji swoich celów?
Ł.: Myślę, że głównie przez wytrwałość w nauce. Mam też swego rodzaju świadomość, że nic nie przyjdzie samo z siebie – i to jest kluczem to osiągnięcia obranego celu. W moim przypadku nauka muzyki wcale nie jest męcząca, a wręcz przeciwnie – sprawia mi radość. Chyba każdy chciałby się uczyć tego, co lubi robić. Dążenie do celu musi być oparte na dobrej motywacji. Wydaje mi się, że duży wpływ na moją motywację mają nie tylko rodzina, znajomi, czy nawet sukcesy, ale porażki. Pozwalają mi one niejako zejść na ziemię i skupić się na eliminacji popełnionych błędów.
B.: Jaki jest Twój dorobek kompozytorski?
Ł.: To chyba zbyt dostojne określenie jak na licealistę bez wykształcenia muzycznego. Chyba moim największym osiągnięciem była muzyka skomponowana do filmu, który zajął 3 miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Filmowym firmy Canon. Nie minęło dużo czasu od tamtego wydarzenia, a już znajduję sporo błędów w tych utworach i wiem, że teraz napisałbym je lepiej. Miałem także okazję napisania utworu do spotu reklamowego PKM. Prosta wpadająca w ucho melodyjka z powodu braku odpowiedniego sprzętu musiała zostać w pełni zrealizowana na smartfonie. Spodobało się, zdało egzamin, nadal wisi gdzieś w sieci reklama z muzyką z telefonu. Po tym projekcie zrozumiałem, że wcale nie potrzebuję zaawansowanego sprzętu, by realizować nagrania w całkiem dobrej jakości. Parę miesięcy później napisałem kilka nowoczesnych kompozycji do spektaklu realizowanego przez uczniów ILO. Również się spodobały, mimo że w całości zrealizowane były przy pomocy smartfonu. Cały czas uczę się kompozycji muzyki filmowej i aranżacji utworów na orkiestrę smyczkową. Aktualnie moje „dzieła” nie są zbyt dobre i dziesiątki kartek ląduje w szufladzie. Zdarzyło mi się napisać parę akustycznych utworów na gitarę solo, które zostały zrealizowane naprawdę w wysokiej jakości (już nie przez telefon). Zostały one przesłane na kartę SD i darowane mojej mamie jako prezent na urodziny. Nikt spoza rodziny zapewne ich nie słyszał – i niech tak zostanie. Myślę, że mogę tez wspomnieć o utworach napisanych wraz zespołem. Mimo, że gramy ze sobą tylko przez rok, brałem aktywny udział w aranżacji naprawdę sporej ilości utworów.
B.: Wiemy, że masz też inne pasje…
Ł.: Oczywiście. Poza muzyką, moją pasją są podróże w chyba nieczęsto spotykanej odsłonie – zwiedzam świat rowerem. Zamiłowanie do rowerów miało swój początek w wieku gimnazjalnym. Rodzice pozwolili mi kupić wysokiej jakości rower, który wypróbowałem, wyślizgując się z domu w wakacje między 2 a 3 klasą gimnazjum. Bardzo wcześnie rano wyjechałem, zostawiając tylko karteczkę w kuchni: „Jestem na rowerze”. Początkowo moim celem miał być Olkusz, jednak gdy pokonałem zaplanowaną trasę w o wiele krótszym czasie niż planowałem, postanowiłem jechać dalej. Tak trafiłem na Krakowski Rynek. Tam niemal całkowicie straciłem baterię w telefonie, który wykorzystywałem jako GPS. Na szczęście udało mi się wrócić przed zachodem słońca, jadąc „na pamięć”. Po powrocie do domu zauważyłem, że jestem w stanie pokonać więcej niż 150 km dziennie i mam całkiem dobrą orientację w terenie. Zacząłem więc planować coraz dłuższe podróże. W maju 2015 roku wybrałem się wraz z dwójką przyjaciół nad Morze Bałtyckie. Bardziej doświadczeni koledzy niejako testowali mnie, czy wytrzymam kilkudniową wyprawę rowerową. Test zdałem. Następna podróż nie liczyła już 600 km, lecz ponad 5 000. W wakacje 2015 roku przeżyłem najbardziej ekstremalną podróż życia. Wyjeżdżając z Jaworzna, wraz z przyjaciółmi dotarliśmy na Sycylię, okrążając ją. Do Polski wróciliśmy po 6 tygodniach przez Bałkany. Rok później jako cel obraliśmy Estonię. Trasa miała zaledwie 2 000 kilometrów, lecz klimat, jaki występuje na północy naszego kontynentu sprawił, że była również bardzo wymagająca. W przyszłości chcielibyśmy okrążyć Anglię, dotrzeć do Portugalii lub przejechać Stany Zjednoczone od Wschodu do Zachodu. To ostanie marzenie wydaje się bardzo odległe, jednak nie jest niemożliwe do spełnienia. Kto wie, może któregoś dnia zostawię małą kartkę w kuchni oznajmiającą: „Jestem na rowerze”, a będę już w drodze.
B.: Co na to rodzina?
Ł.: Jestem niesamowicie wdzięczny moim rodzicom za wsparcie i zaufanie, jakim mnie obdarzyli. Nie jestem przekonany, czy każdy rodzic puściłby swojego syna na sześciotygodniową podróż „w nieznane”. To rodzice dali mi możliwość kształcenia w szkole muzycznej i cierpliwie wozili przez pół miasta na zajęcia, tylko po to, by za godzinę mnie odebrać. Ich zaufanie przejawia się także we wszelakim wsparciu sprzętowym. Nie mógłbym rozwijać swoich zainteresować, gdyby nie różnego rodzaju instrumenty muzyczne, jakimi mnie obdarowali. Gdyby nie efekty gitarowe, zapewne nigdy nie znalazłbym zespołu lub nie funkcjonowałbym w nim tak efektywnie. Za każdym moim osiągnięciem kryje się właśnie wsparcie rodziców, którym z tego miejsca dziękuję i obiecuję, że zrobię z niego pożytek!
B.: Jakie masz jeszcze marzenia?
Ł.: Chyba moim głównym marzeniem jest osiągnięcie sukcesu wraz z zespołem; wydanie własnej płyty, posiadanie własnej, zaufanej rzeszy słuchaczy, bycie cenionym na rynku muzycznym. Jedno właściwie się już spełniło- usłyszałem nasz utwór w radiu! Chciałbym wiązać moją przyszłość właśnie z muzyką i ukończyć takie studia, które mi na to pozwolą. Innym marzeniem, które zapewne wyklucza te wcześniejsze, jest uczynienie rowerowych podróży źródłem utrzymania i ciągłe „bycie w trasie”. Aktualnie nie jestem w stanie określić, które z marzeń dominuje i czy którekolwiek się spełni. Wiem jedynie, że będę do tego dążył.
B.: Dziękujemy bardzo za rozmowę.
Ł.: Również dziękuję.